Tropem lubelskich koziołków – wycieczka klasy VIII a i VIII b
17 października wybraliśmy się na Lubelszczyznę. Pierwszym przystankiem był Dęblin, który słynie z Lotniczej Akademii Wojskowej. To tutaj szkolą się najlepsi polscy piloci. Mieliśmy okazję poznać lotnictwo od historycznej strony, ponieważ oglądaliśmy samoloty i helikoptery zgromadzone w Muzeum Sił Powietrznych. Maszyny zrobiły na nas ogromne wrażenie, gdyż mieliśmy okazję podziwiać je nie tylko z zewnątrz, ale także od środka. Później pojechaliśmy do Lublina. Zwiedzanie zaczęliśmy w sercu Starego Miasta, którym jest XIX-wieczny zamek. Pani przewodnik przybliżyła nam czasy, kiedy w zamku było więzienie. Brama Grodzka wprowadziła nas w uliczki Starego Miasta. Nietrudno było zauważyć, że Lublin wciąż walczy o odzyskanie swojego dawnego blasku, stare kamienice przybierają nowe szaty, ale jest jeszcze wiele, które wymagają remontu. Odrapane tynki budynków zdradzają przez co musiało przejść miasto. Przewodniczka bardzo interesująco, nie szczędząc nam ciekawostek, opowiadała i oprowadziła nas po uliczkach. Zobaczyliśmy Bazylikę oo. Dominikanów, Plac po Farze, Archikatedrę, Wieżę Trynitarską, a Bramą Krakowską wyszliśmy na Krakowskie Przedmieście, którym doszliśmy na plac Litewski. Po drodze spotykaliśmy lubelskie koziołki. Poznaliśmy Onufrego, Kazika i Światłowida. Pogłaskanie ich po rogach może przynieść szczęście. Nieopodal Swiatłowida nad ulicą Grodzką na linie zawieszony jest Sztukmistrz z Lublina, który robi niesamowite wrażenie. Mimo iż niewiele mieliśmy wolnego czasu dla siebie i Lublin opuszczaliśmy już o zmroku, na pewno tu wrócimy, by na nowo odkrywać zakamarki tego naprawdę pięknego miasta. Może wtedy uda nam się spotkać znaną osobistość ze szklanego ekranu, ponieważ miasto bywa często plenerem do zdjęć filmowych i nie dziwi nikogo widok twarzy filmu, teatru, piosenki czy programów rozrywkowych. A może to tutaj w przyszłości pokieruje nas los i będziemy tu studiować, gdyż w Lublinie jest wiele znanych i prestiżowych uczelni wyższych. Pożegnaliśmy się ze wspaniałą przewodniczką i zadowoleni oraz pełni energii wróciliśmy późnym wieczorem do Mielca.
Anna Bożek